Wykręcone piątki: Efekciarska filozofia

Jared Leto, znany z "Requiem for a Dream" i wokalista zespołu "30 Seconds to Mars" w oryginalnie zmontowanym filmie o konsekwencjach wyborów, które determinują nasze dalsze życie. Intrygujące.
Odległa przyszłość. Nemo Nobody (Jared Leto), to najstarsza i ostatnia śmiertelna osoba na Ziemi. Jego ostatnie dni są filmowane i emitowane przez światowe telewizje. Niepozorny dziennikarz zakrada się do sali umierającego i chce wypytać o przebieg jego życia. Wywiad okazuje się nie lada wyzwaniem, bo Nemo opowiada o kilku alternatywnych wersjach swojego życia, każdą traktując równie poważnie. Tak, jakby wszystkie kiedyś się wydarzyły.
Jednoczesne prowadzenie kilku wątków (teraźniejszość i kilka wariantów przeszłego życia Nemo) ma w filmie Jaco Van Dormael'a dwojaki efekt. Po pierwsze - dynamizuje opowieść, po drugie - przykuwa uwagę widza, który z chaotycznej mozaiki scen powoli składa spójny obraz.
Intrygujący sposób prowadzenia fabuły całkiem skutecznie maskuje brak solidnego pomysłu na film. Obraz bardziej przypomina teledysk; głębia okazuje się jedynie pozorem, postęp filmu potęguje zainteresowanie widza, ale jego zakończenie nie wytrzymuje osiągniętego napięcia i zamiast zaskakiwać - rozczarowuje.
Jest to jednak obraz, który sposobem przedstawienia przykuwa uwagę i ogląda się go dobrze, potrafi zainteresować. Niestety, sposób montażu nie idzie w parze z mocną fabułą, przez co "Mr. Nobody" staje się produkcją do bezproblemowego przyjęcia, ale sensy, które przekazuje nie mają solidnych fundamentów.
Efekciarstwo, które okazuje się niezłą rozrywką.

Więcej o filmie:
Filmweb: ocena 7.6
IMDB: ocena 7.8


Trailer filmu "Mr. Nobody" (2009), reż. Jaco Van Dormael.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz