Leniwe niedziele: Johnny Depp na Dzikim Zachodzie

Reżyser "Piratów z Karaibów" próbuje swoich sił w animacji i tworzy obraz, który zachwyca detalami i zaskakuje mięsistymi postaciami. Dziki Zachód staje się krainą rządzoną przez zwierzaki, a rolę komentującego wydarzenia chóru przyjmują sarkastyczne sowy, odziane oczywiście w meksykańskie sombrero.
Tytułowy Rango, mówiący głosem Johnny'ego Deppa, to kameleon, który w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności zamiast do bezpiecznego mieszkanka trafia na pustynię Mojave, gdzie każda istota toczy codzienną walkę o przeżycie. Tchórzliwy Rango będzie miał okazję dowieść swojego męstwa, a postawione przed nim zadanie okaże się nie lada wyzwaniem.
W wiosce do której dotrze kończy się woda i los wskaże, że to właśnie on - nieznajomy bohater, będzie tym, który ma ocalić wiele istnień od nadciagającej zagłady.
Dawno żadna animacja tak pozytywnie mnie nie zaskoczyła. "Rango" to dopracowana w każdych szczegółach grafika przypominająca groteskowe wizje kowbojskiego mistyka. Bo oprócz akcji, widz znajdzie w tej produkcji i głębsze sensy - od odwołań do takich filmów jak "Las Vegas Parano" czy "Arizona Dream" do zupełnie poważnych kwestii związanych z przełamywaniem własnych słabości i poszukiwaniem swojej drogi.
Podoba mi się kreatywne wykorzystywanie nowych możliwości, jakie dają komputery i programy graficzne. Gore Verbinski, reżyser "Rango", spełnił moje oczekiwania w stu procentach i stworzył obraz, który nie tylko zachwyca wizualnie, ale też zapewnia rozrywkę i daje do myślenia dorosłemu widzowi.

Więcej o filmie na:
Filmweb: ocena 6.8
IMDB: ocena 7.4


Trailer filmu "Rango" (2011), reż. Gore Verbinski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz