Polski "Hamlet"? Próba analizy "Horsztyńskiego", dramatu Juliusza Słowackiego

Wyświetl w formacie PDF

Jan Zieliński uważał, że wielce prawdopodobne jest, by pisarz, którego był biografem, zażywał opium w latach trzydziestych dziewiętnastego wieku . Swoją tezę argumentował tym, że ten słynny romantyk zamieszczał w utworach wyjątkowo trafne i zgodne z rzeczywistością opisy działania środków odurzających. Badacz zwraca również uwagę na precyzyjną znajomość (którą romantyczny autor zdradza w liście do mamy) „przyrządów” służących do zażywania narkotyków . Słowacki, bo o nim mowa, nie jest zatem postacią o biografii bez skaz. Już sam podtytuł pracy Zielińskiego („Powikłane życie Juliusza Słowackiego”) sugeruje, że romantyk miał nie proste, lecz skomplikowane życie. I bardzo możliwe, że suma doświadczeń życiowych złożyła się na to, że pisarz tworzył również dzieła mroczne, pesymistyczne. Słowacki, przede wszystkim kojarzony, jako autor „Kordiana”, jest autorem dramatu, znacznie różniącego się od typowo romantycznych utworów, dzieła o którym słyszy się znacznie rzadziej. Krzysztof Kurek o tym dramacie pisze: „jeden z najbardziej tajemniczych i fascynujących tekstów w twórczości autora Króla Ducha” , Maria Janion i Maria Żmigrodzka nazywają ten utwór „gorzkim arcydziełem” , a świat „Horsztyńskiego” te same autorki określają przymiotnikiem „mroczny” . Powyższe określenia zwiastują więc smutny, poważny utwór, który z pewnością zasługuje na uwagę. A co sam Słowacki twierdzi o swoim „gorzkim arcydziele”? W liście do matki tak pisał o rozpoczęciu pracy nad rzeczonym utworem: „Zdaje mi się, że piszę zupełnie dla siebie i stąd więcej może będzie naturalności – i bardziej rozwiane zarysy...” Ten fragment sugeruje więc, że dzieło będzie bardzo intymnym utworem, ściśle związanym z przemyśleniami Słowackiego. „Piszę zupełnie dla siebie”, wyznaje Słowacki, co oznaczać może, że autor pozwoli sobie na pewną dowolność, „naturalność”, o której sam wspomina, a nie będzie trzymał się pewnych ustalonych zasad, które być może krępowałyby jego twórczość, myśli i sensy, jakie chciał zawrzeć w utworze. Może ta właśnie naturalność pozwoliła Słowackiemu na wydobycie refleksji, które cicho domagały się wydostania z głębi serca i umysłu poety. Być może dopiero spokój i swoboda w tworzeniu umożliwiła poecie dalszy rozwój, literackie „wykrzyczenie” nowych idei, nowych sensów, które, gdyby nie ta dowolność, na którą pozwolił sobie Słowacki, zostałyby nadal uśpione w głębi duszy romantycznego twórcy. „Horsztyński” jest dramatem między innymi o losie, o przypadkowości, jest utworem tajemniczym nie tylko w sensie fabularnym, ale i w sensie genezy .
Jak zauważa Krzysztof Kurek utwór „z niewiadomych przyczyn mocno zdefektowany, pozbawiony karty tytułowej, zakończenia oraz kilku sporych fragmentów, a nawet całych scen” . Nawet sam tytuł nie jest autorstwa Słowackiego, a jedynie efektem przypadku. Antoni Małecki w monografii życia i twórczości Słowackiego tak pisze o „Horsztyńskim”: „Wcieliłem go do zbioru pism Słowackiego pozgonnych i dałem mu na chybił trafił tytuł Horsztyński” . Zrządzeniem losu staje się więc utwór nie tylko dziełem traktującym o przypadku, ale również przez ten sam przypadek kształtowane. Można mieć nawet wrażenie, że treści zawarte w dramacie rządziły losem samych materialnych kart, na których utwór był zapisany. Ale „Horsztyński” to nie tylko tajemnica i przypadek, to dramat, który porównywany jest z jednym z najwybitniejszych światowych dramatów – z „Hamletem” Williama Szekspira. Krzysztof Kurek podkreśla, że to „Józef Tretiak, jako jeden z pierwszych określił Szczęsnego Kossakowskiego mianem polskiego Hamleta.” Już samo to zestawienie postaci wykreowanej przez Słowackiego z Szekspirowskim królewiczem duńskim stanowi o wadze dramatu w literaturze polskiej doby romantyzmu (lub nawet ogólnie – w całej literaturze polskiej!). Analogie między dramatem Szekspira a Słowackiego można znaleźć na różnych płaszczyznach. I w warstwie niemal dosłownej (podobne kwestie wypowiadane przez bohaterów obu utworów, podobne elementy świata, podobne postaci) oraz w warstwie głębokiej, w tzw. przesłaniu utworu, w sensach zawartych w dramacie. Zanim jednak szczegółowo porównamy dwa wymienione dzieła, bliżej przyjrzyjmy się faktowi, dlaczego „Horsztyńskiemu” najbliżej do „Hamleta”, a nie na przykład do starożytnych tragedii greckich. Innymi słowy, spróbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie czy Słowacki celowo i z premedytacją wybrał dramat Szekspira, czy jest to kolejne dzieło przypadku?
Wiele źródeł świadczy o tym, że Słowacki uważał Szekspira za wybitnego dramatopisarza. Alina Kowalczykowa pisze wprost: „Szekspira Słowacki, romantyk, zawsze najwyżej cenił” oraz dodaje: „Wśród czytanych przez niego (Słowackiego) literackich nowości sporo miejsca zajmowały dyskusje literackie; musiał sobie od dawna zdawać sprawę ze szczególnego miejsce Szekspira w romantycznej tradycji intelektualnej i teatralnej.” Wiemy zatem, że polski romantyk czytał nie tylko dzieła Szekspira, ale również aktualne dyskusje na temat autora „Hamleta”. Możemy zaryzykować stwierdzenie, że literacki dorobek angielskiego dramatopisarza znał dogłębnie. Miał szerokie spojrzenie na jego twórczość. Nie polegał wyłącznie na własnych interpretacjach i domysłach, ale mógł je skonfrontować i porównać z pracami wybitnych umysłów, szekspirologów. Znając różne poglądy na twórczość Szekspira, mógł Słowacki wykształcić własną, głęboką myśl na temat dzieł autora „Makbeta” i sensów w nich zawartych. A posiadając tak gruntowną wiedzę w tej dziedzinie, mógł sam eksperymentować, bądź polemizować z Szekspirowską ideologią. Polemizować na płaszczyźnie utworów, które Słowacki sam tworzył. Również inny badacz – Jan Zieliński zaznacza mocne zainteresowanie polskiego romantyka – Szekspirem. Stwierdza również, że Szekspir był pewnym istotnym etapem w literackim rozwoju Słowackiego. „Pierwszym próbom dramatopisarstwa – jak pisze Zieliński – patronują: ojciec (Mindowe), Szekspir (Maria Stuart), Byron i do pewnego stopnia Mickiewicz” . Zauważmy więc, że angielski dramaturg nie był dla Słowackiego tylko jednym z wielu literatów. Twórczość Szekspira wywarła na romantyku takie wrażenie, że sam zdecydował się tworzyć w gatunku, który stosował również Szekspir. Utwory angielskiego pisarza były więc dla Słowackiego inspiracją, silnym impulsem, którego zmaterializowaną częścią stały się niektóre utwory dramatyczne polskiego romantyka. Zieliński przytacza fragment listu, który Słowacki napisał do matki będąc w Sorrento: „Całe dnie przepędzałem z sobą samym i z Szekspirem.” To stwierdzenie podkreśla prawdziwe zainteresowanie, może nawet fascynację polskiego poety – Szekspirem. Skoro Słowacki „całe dnie przepędzał z Szekspirem”, nie mógł go Szekspir nużyć ani nudzić. Przeciwnie. Musiał polskiego romantyka mocno zainteresować, oczarować na tyle, by nie mógł przestać czytać jego utworów. Nie podlega więc wątpliwości fakt, że Słowacki nie tylko wiele Szekspira czytał, nie tylko autor „Hamleta” miał wpływ na twórczość Polaka, ale również był Słowacki Szekspirem zafascynowany, pragnął poznać nie tylko jego dzieła, ale możliwości interpretacji tych, chciał poznawać zdania badaczy na temat Szekspirowskich utworów. Możemy zatem stwierdzić, że akcenty szekspirowskie w „Horsztyńskim” (i nie tylko w tym dramacie!) nie są dziełem przypadku, nie są efektem nieświadomym, lecz zaplanowanym. Efektem, który Słowacki wytworzył sam, z własnej woli. Warto teraz dokładnie przyjrzeć się warstwie fabularnej „Horsztyńskiego”. Nim to się jednak stanie chciałbym abyśmy zwrócili uwagę na fakt pozornie błahy. Mianowicie: okoliczności powstania dramatu Słowackiego. Jak podaje Alina Kowalczykowa „Horsztyński” powstawał w Genewie , a istotne dla nas będzie stwierdzenie, że gdy Słowacki pisał dramat „mieszkał w wygodnym pensjonacie na krańcach Genewy, zamiast gwaru europejskiej metropolii, miał teraz wokół ciszę i spokój, a z rozrywek tylko prowincjonalny teatr i znajomości nawiązywane z przyjezdnymi”. Wiążąc ten fakt z cytowanym wcześniej fragmentem listu Słowackiego do matki („Zdaje mi się, że piszę zupełnie dla siebie i stąd więcej może będzie naturalności”) możemy wyobrazić sobie Słowackiego, w okresie życia, w którym szuka wyciszenia i to wyciszenie znajduje. A jedynym zajęciem pochłaniającym jego czas staje się tworzenie tekstów. Znalazł się w miejscu, w którym niewiele jest atrakcji, w miejscu, gdzie jest sam – bez przyjaciół, czy bliższych znajomych. Mógł zatem w zupełności poświęcić się pracy. Twórczość i słowa mogły płynąć tylko z niego, tylko z jego przemyśleń, nie mąconych tutaj żadnymi sugestiami przyjaciół, czy wielkomiejskimi atrakcjami. Mógł zatem z tej „ciszy”, w której się znalazł wydobyć siebie, wydobyć dokładnie to, co chciał powiedzieć. „Zdaje mi się, że piszę zupełnie dla siebie” – być może dzięki temu mógł się rozwinąć, „wyrzucić z siebie” pewne przemyślenia i iść dalej drogą poetyckiego rozwoju.
Maria Janion i Maria Żmigrodzka zestawiając Kordiana i Szczęsnego Kossakowskiego, bohaterów dramatów Słowackiego, stwierdzają, że „stanowią dwa warianty postaci młodzieńca, który przeżywa swój los w zderzeniu dylematów egzystencji i konfliktów politycznej historii Polski”. Praca opiera się na porównywaniu i charakterystyce rzeczonych postaci. Badaczki zauważają, że wspólną cechą tych bohaterów jest „niezdolność do historycznego działania, czy też nieuchronność klęski” . Twierdzą, że „Horsztyński” jest dramatem o poszukiwaniu własnej tożsamości i niemożności jej odnalezienia. To też utwór o wyborach, trudnych wyborach, których nie sposób rozwiązać. Są to dylematy, nie mające jednoznacznie „dobrego” rozwiązania. To problemy na tyle trudne, że każde rozwiązanie wydaje się być błędne, złe, podjęcie jakiegokolwiek działania wiąże się z poważnymi konsekwencjami wyboru i – co najważniejsze – wybór jednej opcji całkowicie przekreśla i zaprzepaszcza opcję drugą. Opowiedzenie się za jedną stroną oznacza jednocześnie zupełne zerwanie ze stroną drugą. I przez to, przez trudność podjęcia decyzji, opowiedzenia się za tym „co lepsze”, co słuszniejsze, przez to właśnie Szczęsny, główny bohater dramatu, nie podejmuje żadnego działania. Pozostaje w bezruchu. U kresu wytrzymałości, Szczęsny sam nie podejmuje decyzji co zrobić (pomóc ojcu, czy przeciwstawić się jemu), lecz zdaje się na ślepy los, na przypadkową wyliczankę, której autorką jest Amelia – jego siostra. Młody Kossakowski uznaje takie wyjście za najlepsze, nie wie, która strona jest logicznie, czy etycznie słuszna, nie potrafi sam dokonać wyboru. W pewnym sensie poddaje się, „rezygnuje z autonomiczności swej woli” . Badaczki kładą również nacisk na kwestie historyzmu w „Horsztyńskim”, to zagłębienie się w konflikty Polski, Szczęsny zostaje „wplątany w historyczne konflikty schyłku starego świata”. Przeszłość, historia okazuje się tutaj sprawą bardzo istotną nie tylko dla samej postaci Szczęsnego, dla jego wyborów, ale również dla całego dramatu, dla fabuły, która zawiera pierwiastki realnych sytuacji, a nawet postaci, żyjących naprawdę (hetman Kossakowski). Żmigrodzka i Janion podkreślają, że w dramacie Słowackiego wyraźną rolę odgrywa również kwestia Polski. W takim pojmowaniu „Horsztyńskiego” bardzo ważną postacią okazuje się Nieznajomy, nazwany przez badaczki „człowiekiem drugiej Polski” . To Nieznajomy właśnie zobaczyć ma sygnał zmiany dla narodu Polskiego, a w tej zmianie – jak zauważają Janion i Żmigrodzka – „może ukrywać się nadzieja dla dziejów narodu” . Nieznajomy miał zatem być siłą narodowego czynu. Siłą, która krytykuje Hetmana oraz jego współpracowników, sługusów. Szczęsny staje się tym bardziej tragiczną postacią historii, że stoi pomiędzy Hetmanem – zdrajcą Polski, a Horsztyńskim – dawnym konfederatem barskim. Warto tutaj zauważyć, co czynią autorki pracy, że nawet Horsztyński nie jest postacią o krystalicznie czystej duszy. Na sumieniu ma uwodzenie cudzej żony i samobójstwo, które zostaje popełnione wbrew chrześcijańskiej wierze, wbrew tradycji. Zrywa zatem Horsztyński z zasadami, które wyznaczały jego życiową ścieżkę, odchodzi od nich, nie potrafi znaleźć innej drogi i – z rozpaczą – odnajduje jedyne rozwiązanie w samobójstwie.
Główne postaci dramatu powiązane są „splotem kłamstw i zdrad, win i zaniechań” . Świat „Horsztyńskiego”, według badaczek, to świat oszustw, zdrada powoduje zdradę, mnóstwo jest kłamstw, ukrywania prawdy, niedopowiedzeń. Mnóstwo możliwych rozwiązań, domysłów, w których gubią się nawet sami bohaterowie. Świat dramatu Słowackiego jest światem mętnym, w którym nie ma wyraźnego podziału na jasne i ciemne, na dobre i złe. To raczej świat trudnych wyborów. I praktycznie niemożliwe jest proste rozwiązanie dylematu – za którą stroną się opowiedzieć? To również – jak twierdzą badaczki – dramat o niemożności wzajemnego porozumienia się. Cóż z tego, że istnieje język, skoro słowa można rozumieć na różne sposoby? Znaczenia wypowiedzi w dramacie są często rozmyte, nie dosłowne, wiele dialogów jest przewrotnych, można je rozumieć w sensie dosłownym i przenośnym. Dialogi, to niedopowiedzenia, intrygi, kłamstwa, gry słowne... Jak zatem w takim świecie dojść do porozumienia? Jak odnaleźć właściwy sens słów? Dodatkowo wzajemne zrozumienie się utrudnia wyraźna w dramacie ironia, która „sprzyja kamuflażowi, ukrywaniu swych myśli oraz intencji (...) jako autoironia wyraża dystans wobec własnych udręk i rozpaczliwą niepewność bohatera” . Jest więc ironia kolejnym płaszczykiem przykrywającym właściwy sens wypowiadanych przez bohaterów słów. Mówiąc ironicznie, bohaterowie „bawią się” słowem, polegają na wieloznaczności, liczą na niezrozumienie, uciekają od właściwego określenia swoich myśli. Od szczerego wypowiadania tego, co sądzą, co mogliby powiedzieć.
Badaczki dostrzegają również analogie między Szczęsnym a Hamletem, twierdzą nawet, że młody Kossakowski jest „może głębiej niż duński książę rozdarty” . Świadczy to o niewysłowionym tragizmie postaci Szczęsnego, o niespotykanej równoważności alternatyw, które bohater Słowackiego ma do wyboru. Bo co wybrać? Co będzie szlachetniejsze? Gdzie leży to dobro? W opowiedzeniu się za patriotyzmem i zamordowaniu ojca – zdrajcy narodu? Czy też postąpić jak na syna przystało, i niezależnie od tego, jaki jest hetman – ojciec – być przy nim, spełnić swój synowski obowiązek?
Szekspiryzm w „Horsztyńskim” widoczny jest w różnych płaszczyznach – jak zauważają badaczki – „Analogie nie wyczerpują się tu w atrakcyjnych czytelniczo aluzjach, lecz sięgają w strukturę świata i losu” . Polski romantyk musiał zatem przeniknąć, dogłębnie poznać twórczość i myśl Szekspira, aby podobne sensy zawrzeć w warstwie głębokiej swojego utworu. Nawet klimat intryg dworskich, zawarty w „Horsztyńskim”, jest subtelnym odwołaniem do dzieła angielskiego dramaturga.
Szczęsny jest również (podobnie, jak Hamlet) postacią wybitnie bystrą, wysoce przenikliwą, która „góruje nad otoczeniem zdolnością do rozszyfrowania ukrytego wzoru rzeczywistości.” Taka zdolność wcale mu jednak nie pomaga w podjęciu działania, w powzięciu jakiejkolwiek decyzji. Raczej jeszcze bardziej komplikuje i utrudnia wybór. Dostrzegając więcej niż widzi przeciętny człowiek, dylematy Szczęsnego stają się jeszcze głębsze, trudniejsze do rozwiązania. Bez prostego podziału, bez segregacji na czarne i białe.
Jako gorzkie podsumowanie artykułu o równie „gorzkim arcydziele” uznać można stwierdzenie Żmigrodzkiej i Janion – „w pewnym momencie romantycy, tacy jak Słowacki, zobaczyli nie białą, monumentalną rzeczywistość bez skaz, lecz pstrą, różnokształtną, rozrywaną sprzecznościami” . I cała ta rzeczywistość tkwi, jak cierń, w „Horsztyńskim”.
W pracy Marii Kalinowskiej wyraźnie zarysowana jest nie tylko kwestia losu w dramacie Słowackiego, ale również odniesienia tego losu do Boga. Można nawet powiedzieć, że autorka starała się scharakteryzować relację los a Bóg, Opatrzność. Ciemność w „Horsztyńskim” postrzega Kalinowska, jako brak nadziei, brak zdolności do widzenia sensu, zatracenie tego sensu. Ślepota starego konfederata barskiego, jest nie tylko kalectwem fizycznym, ale również jest to „martwota wewnętrzna” , zwątpienie w wartości, niemożność odnalezienia własnego „ja” w świecie. Podobna „ciemność” ogarnia również Szczęsnego, jest to – jak twierdzi Kalinowska – postać paralelna w stosunku do postaci Horsztyńskiego. Młody Kossakowski również jest zagubiony, pozbawiony nadziei, a przede wszystkim dostrzega i jest przeświadczony o bezcelowości ludzkich czynów, o bezsensie jakichkolwiek działań. Czynności, akty – do niczego nie prowadzą, nie mają sensu. Kalinowska uważa, że zwątpienie w sens, a nawet w obecność Bożej Opatrzności, Boskiego czuwania – to przesłanie, jakie niesie ze sobą dramat Słowackiego. Szczególną rolę przypisuje tutaj badaczka, podobnie jak Janion i Żmigrodzka, zjawisku ironii. Ironii, jako kwestionowaniu ogólnego sensu, jako podważanie pewnego światowego ładu – kpienie z niego, przeinaczanie. Oddanie się ślepemu losowi natomiast, kojarzy Kalinowska z działaniem szatana, ze złem, z ingerencją sił nieczystych. Kiedy Szczęsny zdaje się na ślepy los – dzieje się źle. Gdy ostatni płatek margeritki rozrywanej przez Amelię wypadł na „tak”, pojawia się zło, Szczęsny krzyczy: „Szatani! Wypadło tak!” Badaczka zauważyła również, że rzeczywistość „Horsztyńskiego” jest niestabilna, niejednoznaczna, jak kwestie wypowiadane przez bohaterów. „Wszelkie wydarzenia odbijają się w ironicznych zwierciadłach, tragedia odbija się w grotesce” . Cały świat jest więc jakby złudzeniem, różne wypowiedzi są odbijane, w różnym kontekście rozumiane na różne sposoby. Nie ma solidnego, jedynego znaczenia. Są tylko zwierciadła, tylko odbicia. Mimo tego pesymistycznego, ciemnego obrazu rzeczywistości „Horsztyńskiego” autorka dopatruje się światełka nadziei. Twierdzi, że w tym smutnym świecie jest miejsce na poszukiwanie Boga, na pytanie o Opatrzność, o dobro i sens, że w dramacie odnaleźć można jeszcze chwytanie się ostatniej deski ratunku, jakąś rozpaczliwą nadzieję, że jednak sens istnieje. Widoczne jest to zarówno u Horsztyńskiego, jak i u Szczęsnego. Mimo, że Szczęsny sam nie nawiązuje intymnej rozmowy z Bogiem, bo – jak twierdzi badaczka – być może ciąży na młodym Kossakowskim jakiś grzech odbierający siłę jego modlitwie , to nie ginie w nim potrzeba wiary, modlitwy, jakiegoś niematerialnego wsparcia. Jest w nim przekonanie, że jakaś siła istnieje, i że, jeżeli on nie może się do tej siły zwrócić bezpośrednio, to może spróbować przez pośredników – modlącą się Amelię – jego siostrę, czy Michasia – brata. „Szczęsny poszukuje światła, które mogłoby wydobyć go z ciemności” . A światło to próbuje odnaleźć poprzez swoje rodzeństwo, chce odnaleźć jasność poprzez ich czystą wiarę.
Horsztyńskiego z kolei, Kalinowska porównuje do Hioba, do osoby, której wiara wystawiana jest na próby. Cierpienie dawnego konfederata jest cierpieniem człowieka sprawiedliwego dobrego, ale może być również cierpieniem jako konsekwencją winy . Badaczka twierdzi również, że Horsztyński nie może pogodzić się ze swoim losem, próbuje odnaleźć własną winę, za którą jest karany. Szuka jej nawet w nie swoich czynach, mówiąc „mój ojciec musiał okropnie zawinić – bo ja cierpię” . Cierpienie nie okazuje się dla Horsztyńskiego siłą zbawczą, nie pomaga mu w odnalezieniu celu, w ujrzeniu sensu – przeciwnie, Horsztyński nie mogąc zrozumieć własnego losu, własnego cierpienia, ucieka od niego. A jedyną ucieczką jest samobójstwo.
Według Kalinowskiej, świat Horsztyńskiego, to świat pozbawiony wartości, świat zdrady, świat pozbawiony Boskiej Opatrzności. Jedyną świętością okazuje się tutaj „tajemnica czyjegoś cierpienia, czyjegoś męczeństwa” . A niedopowiedzenie na czyjś ból, jak zauważa badaczka, jest grzechem. Obie cierpiące postaci dramatu Słowackiego „szukają człowieka, by do niego mówić, uwolnić się od tego ciernia.” Ciernia w sensie psychicznego bólu. Tak samo więc Horsztyński potrzebuje rozmówcy, jak i Szczęsny domaga się kogoś, kto by go wysłuchał, przyjął jego słowa i tym samym ulżył w cierpieniu, jakie jest w nim.
W innej pracy Maria Kalinowska szczególny nacisk kładzie na relacje międzyludzkie w „Horsztyńskim”, na istnienie pojedynczego człowieka w obrębie innych ludzi. Związki między bohaterami opisuje badaczka jako nitki, które są poruszane, wzajemne postrzeganie się ludzi, to postrzeganie nie człowieka, jego głębi, a jedynie maski, jaką każdy przybiera. Poznawanie zatem staje się poznawaniem pozornym, dostrzeganiem fałszu, oszustwa, maski. Każde słowo, kontakt z drugim człowiekiem, ba! nawet pochlebstwo – tworzy maskę na drugim człowieku. Każda uwaga to część tej twarzy, którą kształtują inni ludzie. Maski tworzone są więc z słów, z myśli innych ludzi. Człowiek nie jest jednostką indywidualną, a jedynie kukłą, którą sterują wszyscy, którzy z tym człowiekiem się zetkną, którzy coś o nim i do niego powiedzą. Kształtują go, każde słowo jest jak grudka gliny, tworząca część maski na twarzy-osobowości człowieka. I w takiej właśnie rzeczywistości Szczęsny, główny bohater dramatu, poszukuje własnego „ja”. Młody Kossakowski pozostaje gdzieś poza rzeczywistością innych ludzi, jest przekonany o własnej odrębności, o nie pasowaniu do tego świata.
Zauważmy, za Kalinowską, że na wzajemne niezrozumienie postaci dramatu Słowackiego duży wpływ mają dialogi, ich konstrukcja. Rozmowy nie są konwersacjami otwartymi, bohaterowie nie darzą się zaufaniem. To ukrywanie pewnych faktów, których nie chce się powiedzieć, oszukiwanie, tworzenie iluzji, niechęć do porozumienia. Kalinowska pisze wprost: „tego typu przestrzeń międzyludzkiego istnienia można też nazwać (...) „przestrzenią zdrady” czy przestrzenią możliwej zdrady” . Będzie to zatem przestrzeń wypełniona niepewnością, podejrzliwością, brakiem zaufania do drugiej osoby, posądzanie człowieka o zdradę, strach przed nią, lepiej milczeć, bo słowa mogą zostać wykorzystane przeciwko nam.
Szczególną rolę w wypowiadaniu się, w rozmowach odgrywa Szczęsny, gdyż z ogromną niechęcią odnosi się do wzajemnego porozumienia, nie szuka łączności, lecz prowokuje niejasności, np. stosując ironię. Jego dialogi nie są dialogami polegającymi na typowej rozmowie, wzajemnym wysłuchaniu się. Dialog jest dla niego pretekstem do monologu, „okazją do wypowiedzenia tego, o czym myśli nieustannie i w samotności” .
Szczególnym przypadkiem monologu – jak wskazuje Kalinowska – jest moment, w którym Szczęsny przemawia do tłumu. Przemowa ta stanowi ironiczną aluzję do wypowiedzi bohaterów romantycznych, jednostek wybitnych, będących ponad tłumem. Badaczka uważa, że przez same przemawianie do ludzi, i fakt, że tłum słucha jednostki, sprawia, że ludzie przebywający w tym tłumie tracą własną podmiotowość, własną tożsamość, własne „ja”. Stają się bezmyślną masą kierowaną przez jednego człowieka.
Badaczka zauważa również, że trzy postacie dramatu (Horsztyński, Sforka i Hetman) są „odbiciami egzystencji głównego bohatera” , czyli Szczęsnego. Jakby każda z tych postaci w jakiś sposób prezentowała cząstkę osobowości młodego Kossakowskiego, jakby postaci te były projekcjami stanów umysłowych, myśli Szczęsnego. Z Horsztyńskim łączy go to, że obaj czują się skrępowani przez obecność innych ludzi, że sama obecność ludzi ogranicza ich pole działania, zawęża granice własnej wolności. Obaj bohaterowie są również oddzieleni od świata, samotni, w pewien sposób istnieją poza zwykłymi ludzkimi relacjami. Obaj, wreszcie, odnoszą wrażenie, że są niepotrzebni. Ze Sforką natomiast łączy Szczęsnego poszukiwanie własnego „ja”. Pytania o własną tożsamość i niemożność jej odnalezienia przez Szczęsnego możemy dostrzec – jak wskazuje autorka – w wypowiedziach Sforki: „Co to – ja?...” . Podobieństwo Szczęsnego do Hetmana wynika z tego, że młody Kossakowski jest postacią dumną, w pewnym sensie niemoralną, a zdaniem autorki u Hetmana cechy te „doprowadzone są do kresu, do ostateczności” . Kwestia odbić, projekcji postawy Szczęsnego w postawach innych bohaterów utworu jest według Kalinowskiej sprawą bardzo istotną, gdyż świadczy ona o polemizowaniu Słowackiego z motywem indywidualności, wybitności jednostki, wyrastania bohatera ponad tłum. W „Horsztyńskim” takiego indywidualizmu po prostu nie ma, człowiek istnieje w obrębie innych ludzi i jest przez nich niejako uzupełniany. Nikt nie jest wyjątkowy. Wszystkie te postaci są ze sobą powiązane, ale, co istotne, ta więź „nie jest znakiem wspólnoty, czy nawet wspólnoty możliwej” . Podobieństwa raczej dzielą bohaterów „Horsztyńskiego” niż ich łączą, raczej wzajemnie od siebie oddalają niż przybliżają.
Ważną kwestią poruszoną przez badaczkę jest teatralność świata „Horsztyńskiego”. Kalinowska uważa, że metaforyka teatralna ukazywana jest w utworze bardzo często. To Szczęsny odnosi wrażenie, że życie jest grą, teatrem, pozorem. Że nie istnieje własne życie, są tylko role rozdawane ludziom. Nie ma szczerości wśród ludzi, są tylko teatralne maski, maski przykrywające prawdziwe myśli, prawdziwe zdania. Maski, które zakłamują, zakrywają prawdę i pokazują drugiemu człowiekowi fałsz, oszustwo. Nawet historia, dzieje, to tylko teatr, tylko gra. To jedynie role, ludzie-marionetki, zakładający maski, odgrywający role – oto świat „Horsztyńskiego”, oto historia i rzeczywistość, jaką przedstawia nam Słowacki.
Krzysztof Kurek zwrócił uwagę na analogie pomiędzy „Horsztyńskim” a „Hamletem”. Badacz wyróżnił istotny fragment dramatu Słowackiego, który jest aluzją do utworu Szekspira. Jest to scena kończąca akt drugi – rozmowa Szczęsnego z Ksińskim. Szczęsny rozmawia tutaj z sługusem Hetmana, prymitywem, który nie zdaje sobie sprawy z tego, jak mocno młody Kossakowski drwi sobie z niego. Scena ta, jak twierdzi badacz jest „z zadziwiającą wiernością uformowana na wzór słynnej rozmowy Hamleta z Poloniuszem”. Kurek również celnie zauważa, podsumowując swoją pracę, że Szczęsny tak bardzo wahał się z dokonaniem wyboru, bo czego by nie zrobił, jego działanie i tak nie miałoby sensu, nie pomogłoby krajowi – Polsce. „Za każdym z potencjalnych rozwiązań tragicznego konfliktu czai się pustka, której świadomy jest Szczęsny” . Słowacki zatem stawia swego bohatera w sytuacji nie tyle tragicznej, okrutnie trudnej, co nawet nierozwiązalnej. Takiej, w której żadne działanie nie jest dobrym rozwiązaniem. Bierność i działanie są równie złe. To klęska, pustka, nicość. Szczęsny chciałby czegoś dokonać postanowić, ale zdaje sobie sprawę, że czyny i tak okażą się daremne.
Możemy zatem uznać, że Słowacki nie powielał Szekspirowskich schematów, lecz twórczość tego angielskiego dramaturga była dla romantyka inspiracją. Inspiracją nie tylko w warstwie powierzchownej, ale również głębokiej. Jak zauważył Henryk Zbierski: „Bohaterowie Shakespeare’a nie są świętymi” . I to samo można powiedzieć o bohaterach „Horsztyńskiego”, a nawet wtedy będzie to w stosunku do nich określenie łagodne. Hetman – zdrajca ojczyzny, Horsztyński – który uwiódł żonę Kossakowskiego, Szczęsny – z nim Salomea zdradziła Horsztyńskiego... To są święci? Polski romantyk stosuje również bardzo widoczne aluzje do „Hamleta”, nie tylko poprzez podobne wypowiedzi bohaterów, ale także przez wykorzystywanie analogicznych elementów konstrukcyjnych świata. Dla Szczęsnego Hetman przyprowadził płatnych arlekinów rewolucyjnych, trefnisiów, dla Hamleta sprowadzeni zostali płatni aktorzy. Zarówno Szczęsny jak i książę duński są z jakiegoś powodu smutni, zamyśleni, przygnębieni. Oboje nie czują sympatii do własnego ojca, oboje wypowiadając się stosują ironię, podobne są niektóre dialogi (wspomniany dialog Hamlet – Poloniusz)... Podobieństwa, niektóre bardziej, inne mniej subtelne można mnożyć długo. Słowacki jednak zrobił krok dalej. Nie ograniczył się jedynie to prostych aluzji, ale skorzystał z sensów, jakie przekazywał Szekspir i rozbudował je o własne przemyślenia, zmodyfikował nie tylko umiejscawiając dramat w Polskiej rzeczywistości (i historii), ale również zmodyfikował Szekspirowską myśl, dodał do niej własne uwagi, stworzył inny, podobny, lecz jednak inny niż ten stworzony przez autora „Hamleta”, porządek. I o ile Hamlet jeszcze wierzy w istnienie Boskiej Opatrzności, stwierdzając przed pojedynkiem z Laertesem, że nawet wróbel nie padnie bez Boskiego pozwolenia, to w „Horsztyńskim” taka wiara – zanika. W dramacie Słowackiego, bohaterowie przestają widzieć sens, przestają dostrzegać porządek i Boski plan. Są zagubieni, przerażeni ogromem świata i własną „małością” względem tego świata. Świata, nad którym nikt nie sprawia już kontroli. Nad którym nikt nie czuwa. Świata – chaotycznego, w którym ludzie pozostawieni są samym sobie. A poszukiwanie sensu, próba zrozumienia świata kończy się tragicznie – Horsztyński wbrew swoim poglądom, i świadom tych poglądów, popełnia samobójstwo. Wybiera rozwiązanie ostateczne – śmierć. Być może jednak utwór Słowackiego nie jest krytyką rzeczywistości, lecz próbą ukazania czym byłby świat bez Boskiej Opatrzności? Bez wiary w Boga i w sens. Może romantyk chciał pokazać kim byliby ludzie pozbawieni wiary? Jakie mieliby dylematy i czym kierowałyby ich czyny? Warto tutaj zauważyć, że postaci wierzące – Michaś, Amelia – jawią nam się, jako istoty dobre, czyste nie skażone tą dziwną chorobą, którą dotknięty jest Szczęsny, czy Horsztyński. I to właśnie w nich młody Kossakowski rozpaczliwie poszukuje ratunku. Może jednak – paradoksalnie – poprzez pesymistyczny wydźwięk utworu, możemy dostrzec i tym bardziej docenić to, co Słowacki ze swojej rzeczywistości usunął – Boga, sens i prawdę.

Adam Kolasa, 2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz