Dobry DJ Luc Besson

Wyświetl w formacie PDF

Pierwsze lata swojego życia spędził z rodzicami, instruktorami nurkowania, podróżując dookoła świata. Jako nastolatek nakreślił scenariusze, które zrealizowane po latach przyniosły mu sławę. Gdy był już reżyserem, Luc Besson powiedział, że kino nigdy nikomu nie uratuje życia; kino jest tylko aspiryną. Czy na tyle skuteczną, by wyleczyć ból głowy wywołany schematycznymi, hollywodzkimi blockbusterami?

Remix kultury

Załóżmy, że każde dokonanie artystyczne – obraz, film, rzeźba – jest utworem muzycznym. A każdy element tego dokonania – jest dźwiękiem lub sekwencją dźwięków. Przykładowo: Ojciec chrzestny, Francisa Forda Coppoli, byłby utworem; kreacja Marlona Brando stałaby się wobec tego dźwiękiem, np. gitarową solówką. Rozszerzmy to zjawisko na cały dorobek kultury i wyobraźmy sobie zachowania społeczne, historię, współczesne wydarzenia – jako ogromny zbiór utworów muzycznych i – zakładając, że możemy je swobodnie łączyć, a mówiąc precyzyjniej, miksować – pomyślmy ile kombinacji może istnieć? Miliony? Miliardy? Nieskończoność? Sęk w tym, by z tego ogromu dźwięków wybrać takie fragmenty, które i w nowym otoczeniu będą brzmiały czysto.
Luc Besson starannie te kawałki wybiera i miksuje tak, że słuchająca tego filmowego DJ’a widownia bawi się wyśmienicie. A miksuje on na dwóch poziomach: fikcyjnym i realnym. Manipuluje płaszczyznami, które właściwe są dla legend, baśni i takie, uwspółcześnione baśnie francuski reżyser serwuje widzom.

Baśń z ruchomych obrazów

W trzech zrealizowanych po sobie filmach wyraźnie widać cechy warsztatu Bessona. Mam tu na myśli produkcje z przełomu wieków: Piąty element (1997), Joanna D’arc (1999) i Angel-A (2005). W tytułowych rolach Besson obsadza Milę Jovovich, młodziutką dziewczynę, która w krótkim czasie stała się najlepiej opłacaną supermodelką na świecie.
Jej biografia to gotowy scenariusz na film: urodzona na Ukrainie, emigruje wraz z rodzicami najpierw do Wielkiej Brytanii, a później do Stanów Zjednoczonych, gdzie jej rodzice znajdują pracę w posiadłości Briana De Palmy (reżysera m.in. Człowieka z blizną, Mission: Impossible, Nietykalnych, Życia Carlita); w wieku 12 lat podpisuje swój pierwszy profesjonalny kontrakt modelki, wkrótce pojawia się na okładkach takich magazynów jak Vogue czy Cosmopolitan (do 2004 roku jest na okładkach około 100 czasopism). Studiowała balet, muzykę i aktorstwo. Oszałamiająca kariera tworzy z niej ikonę popkultury i jedną z najbardziej rozpoznawalnych celebrytek na świecie.
W 1997 roku Besson proponuje jej rolę piątego elementu i tym samym zaczyna mix na pierwszej z płaszczyzn – realistycznej. Chodząca doskonałość, supermodelka ze świata rzeczywistego zostaje przeniesiona w daleką przyszłość, w której jest... elementem doskonałym, ideałem, który w połączeniu z czterema żywiołami ma ocalić wszechświat przed ostateczną zagładą.
Jej – przypadkowo do tego zadania powołanym – stróżem, jest nikt inny, jak twardziel, znany już jako bohater filmów akcji, który nawet w najbardziej niebezpiecznych sytuacjach nie traci poczucia humoru, popularny i lubiany m.in. po Szklanej pułapce (1988), urodzony w Niemczech, a wychowany w USA aktor Bruce Willis. Besson miksuje teraz na drugim poziomie – fikcyjnym. Podtrzymuje wizerunek Willisa wykreowany w Szklanej Pułapce i znanego widowni bohatera wysyła w przyszłość i wsadza za stery taksówki powietrznej, jako wyluzowanego, balansującego na granicy prawa kierowcę firmy przewozowej. Przypadek sprawi, że trafi on w sam środek strzelaniny, będzie ratował pasażerów i kopał tyłki galaktycznym najemnikom, czyli „tym złym”.
Miksów i inspiracji można doszukiwać się więcej: międzygwiezdny prom zadziwiająco przypomina historię Titanica (film Camerona miał premierę w tym samym roku, co Piąty element); trudno też o silniej wykształcony mit zakorzeniony w świadomości ludzi z całego globu niż ten o piramidach, jako dziele obcej rasy. I ten mit już w pierwszych minutach filmu wykorzystuje Besson, wplatając go w swoją melodię. Podobnie znanymi motywami żonglował będzie w dwóch późniejszych filmach.
W Joannie D’arc umiejętnie miesza podania legendarne z faktami historycznymi, tworząc dzieło nie tyle realistyczne, co urzekające; nie tyle prawdziwe, co emocjonujące, gwarantujące dobrą rozrywkę, a tego przecież widownia oczekuje.
W Angel-A pokazywał będzie stereotypowe role – w krzywym zwierciadle. Cwaniaczek zapożyczający się u paryskich gangsterów na dziesiątki tysięcy euro, będzie miał niewinną twarz, niziutkiego francuskiego aktora Jamela Debbouze. Tytułowej anielicy, granej przez Jovovich, bliżej będzie raczej do diablicy. Jej charakterek najlepiej chyba kreśli scena, w której – poproszona o udowodnienie, że jest prawdziwym aniołem – najpierw wznosi w powietrze popielniczkę, a później samym spojrzeniem zapala papierosa. Cuda godne boskiej posłanniczki!

Niezmienna linia melodyczna Bessona

Żonglowanie schematami to jedna z wyrazistych cech reżyserii Bessona. Inną – jak możemy zauważyć – jest obecność pewnych stałych motywów, które stanowią oś filmu. Przede wszystkim autor Piątego elementu buduje swoje dzieła na opozycji nieznany-znany, niezwykły-codzienny, czy precyzyjniej: nie z tego świata – z tego świata. Wszystkie te niepasujące do rzeczywistości postaci gra Jovovich: w Piątym elemencie to Leloo, klucz do uratowania wszechświata, w Joannie D’arc – tytułowa bohaterka słysząca głos Boga, w Angel-A – anioł zesłany z misją na ziemię. Besson konfrontuje niezwykłe postaci ze zwykłymi wydarzeniami i bohaterami, budując w ten sposób komizm sytuacyjny. Próba zrozumienia, poznania innego to też prosty impuls do fascynacji, która przeradza się w uczucie (Korben z Piątego elementu zakocha się Leloo, Andre zapragnie żyć z Angelą). Tak, na stopniowym zgłębianiu i odkrywaniu nieznanego, Besson buduje silne relacje pomiędzy bohaterami, prowadzące zazwyczaj do szczęśliwego zakończenia.
Odsłaniamy tym samym kolejny stały motyw u Bessona – miłość, a raczej wiara w jej ocalającą moc. Najważniejszym uczuciem dla Leloo, poznającej ziemian, okazuje się miłość właśnie. Angela i Andre zdają sobie sprawę, że jedyną istotną rzeczą w ich życiu jest miłość; dla Joanny D’arc miłość do Boga jest fundamentalnym uczuciem, jedynym słusznym, dla którego nie zawaha się poświęcić życia.
Miłość u Bessona ewoluuje. Od skali makro, w Piątym elemencie – dzięki miłości ocalić można wszechświat; przez wielkość pośrednią: miłość Joanny do Boga pozwala uchronić Francję przed najazdem Anglików; do skali mikro: w Angel-A najważniejszy staje się poszczególny człowiek, w życiu którego jedynym sensem okazuje się miłość i tylko miłość jest w stanie go ocalić. Zaskakująco blisko jest tu Besson tezy głoszonej przez Voltaire’a, mówiącej że - koniec końców - najważniejsza jest uprawa własnego ogródka, zajmowanie się swoimi sprawami.

Prawda w baśniach dla dorosłych

Począwszy od Piątego elementu, w filmach Bessona prześwieca jeszcze jeden powtarzalny motyw. Mianowicie – dążenie do prawdy; przy czym zawsze jest to prawda o sobie, podejmowanie wysiłku odkrycia swoich prawdziwych potrzeb. Zapomnij o wstydzie, o wszystkich czynnikach, które cię blokują – zdaje się mówić Besson – zajrzyj w głąb siebie i powiedz czego naprawdę chcesz. Motyw ten zasygnalizowany jest już w końcowej scenie Piątego elementu, kiedy to twardy, jak zawsze, Korben, ma wyłamać się z narzuconej sobie roli i powiedzieć co czuje do Leloo.
Rozterki związane z dochodzeniem do prawdy Besson świetnie obrazuje w Joannie D’arc, w której bohaterka – początkowo przekonana, że słyszy głos Boga – w pewnym momencie zaczyna wątpić i traci pierwotną jasność myślenia. Gdzie leży prawda?, pyta Besson i zdaje się odpowiadać, że ostatecznym kryterium nie są żadne nadprzyrodzone znaki, ale człowiek, jego decyzje, jego poszukiwania.
Takie poszukiwania, dzięki Angeli, może prowadzić Andre. Jego postać ewoluuje w trakcie filmu i z zakłamanego oszusta zmienia się w szczerego, pewnego siebie faceta, który wie czego chce i nie boi się o to walczyć. Zajrzyj w głąb siebie, zapytaj czego wymagasz od życia i miej odwagę o tym mówić – proste, ale jakże trafione prawdy przekazuje nam francuski reżyser.
Wyraźny podział na dobro i zło, mieszanie elementów fantastycznych i realistycznych, charakterystyczne, wyraziste postaci, misternie skonstruowana fabuła i jasno pokazane wartości o które należy walczyć – oto współczesne baśnie, które tworzy Luc Besson. Ten francuski reżyser, mający w swoim dorobku również książki i filmy dla najmłodszych, powiedział w jednym z wywiadów, że współcześnie młodym ludziom, dzieciakom brakuje wzorców, brakuje podziału na to co dobre i złe, a przez to nowe pokolenie wiele traci. Być może właśnie dlatego tworzy filmy, w których – sprawnie żonglując różnymi schematami – odświeża znane wzorce i podejmuje próby ponownego wskazywania granic. Wyraźnie też pokazuje wartości, dla których człowiek powinien walczyć.
Takie to baśnie, zachwycające rozmachem jak Piąty element, a czasem bardzo subtelne, ludzkie, jak Angel-A tworzy Luc Besson, sprawiając, że dorośli nie tylko bawią się na jego filmach jak dzieci, ale mogą znaleźć w nich sensy głębsze, uniwersalne.


Adam Kolasa, 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz